Koty i ich wpływ na życie w domu
Dzień dobry. Dzisiaj opowiem trochę o moich dwóch ofutrzonych domownikach. Starsza Minia to kotka rasy Europejski krótkowłosy ( czyt Dachowiec ), natomiast druga koteczka to Ruda rasy Maine Coon. Przygoda z koteczkami zaczęła się niewinnie. Małżonek mój przygarnął koteczkę z ulicy , przyniósł do domu i została. Na początku - nie powiem, zachwycona nie byłam. Tym bardziej , że wydawało mi się wtedy iż nie przepadam szczególnie za tymi zwierzątkami. Mijały dni, tygodnie, miesiące i coraz bardziej, coraz bliżej....coraz intensywniej zaciśniała się więź między nami a naszą Minią. Czekaliśmy na nią jak poszła pobiegać, szukaliśmy wszędzie jeśli dłużej nie wracała, kupowaliśmy najlepsze jedzonko. Minia cichaczem wkradła się w nasze życie niewiadomo właściwie kiedy. Doszło nawet do tego, że chciała skraść jedno miejsce do spania w naszej sypialni - na naszym łóżku ( ta próba jej się jednak nie udała ) I tak, postanowiliśmy sprawić jej siostrę. Od razu zdecydowałam, że będzie to kot rasowy. Jednak ras kotów jest wiele, nie było łatwo dokonać wyboru. Wszyscy prześcigaliśmy się w propozycjach. Internet przeglądany wzdłuż i wszeż, aż kipiał ilością przewijających się w nim ras kotów. W końcu udało się, wybraliśmy. Ma być koteczka rasy Maine Coon - zapadła decyzja, i po tygdniu koteczka była już z nami. Początki były trudne. Chowała się w najciemniejszy kąt i nie wychodziła godzinami. Jednak po jakimś tygodniu, coraz częściej pojawiał się w kuchni rudy ogon ;)
I tak w naszym domu z dnia na dzień nabierała na sile szalona atmosfera. Mam na myśli biegi, skoki, gonitki, chowanki. Mówię Wam kochani, ile radości te zwierzaki wniosły w nasze skromne progi to się w głowie nie mieści. Zbuntowany się nawet trochę odbuntował na ich widok i emocje jakie mu dostarczają. Młodszy synuś z kolei jest w stosunku do kotków bardzo opiekuńczy. Głaskanie, mizianie, przytulanie, noszenie jest u niego na porządku dziennym. A my dorośli - no cóż, my mamy z tych kotów taki ubaw, że jak idą spać to aż nam się za cicho i za spokojnie robi ;) Pomimo tego, że dodatkową pracę mam przy kotach ( sprzątanie kuwety, karmienie, czesanie, weterynarz ) , to wierzcie mi - nie żałuję ani ani tych naszych futerkowych przyjaciół. Jesteśmy wszysy bardzo szczęśliwi, bo szczerze mówiąc nasz dom tak jakoś wypełnił się. Traktujemy te zwierzęta jak część naszej rodziny. Nie wyobrażam sobie, żeby miało którejś zabraknąć. Nasze dzieci są przeszczęśliwe, że je mamy. Niech tylko któras zakamufluje się w jakis kąt ! Zaczynają się poszukiwania na wagę złota ! Nasze kotki pięknie potrafią odwdzięczyć się za przyjaźń jaką je obdarzamy. Przychodzą, wskakują na kolana, łaszą się, przytulają. Nigdy nie zdażyło się, aby któraś koteczka kogoś drapnęła czy kąsnęła ( a znam takie przypadki ). Śmiało możemy zostawić je same w domu , więc nie utrudniają nam w żaden sposób codziennego funkcjonowania.
Kto nie ma kota w domu, zachęcam serdecznie. Zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci to wspaniała sprawa. Koty to przewspaniałe zwierzęta. I mówię Wam to ja , osoba której jeszcze jakiś czas temu te zwierzęta były zupełnie obojętne. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez nich . A co u Was ? Macie kotki ?
Pozdrawiam, Romka